Wczoraj napadła mnie, całkiem przypadkiem, pewna myśl. To był chwilowy impuls. Czasem najlepsze rozwiązania przychodzą właśnie w taki sposób. Oświeciło mnie. Wstęp dobry, napięcie jest podtrzymane. Otóż...modę porównałam do muzyki. Oczywiście każdy może postawić tu swoje zainteresowanie i myślę, że wyszedłby całkiem logiczny wniosek. Jednak ja wybrałam muzykę, która jest ze mną jeszcze bliżej od opisywanej tutaj mody, a to za sprawą tego, że prędzej odkryłam swój gust muzyczny, niż styl ubierania. A wracając do głównego punktu moich dzisiejszych rozważań...Jak już jesteś na tyle złączony z tym, co robisz, to starasz się pokazać światu, a przede wszystkim sobie, że właśnie na podstawie swoich zainteresowań tworzysz siebie, a co za tym idzie, swoją autentyczność. U mnie właśnie najmocniej za mnie przemawia muzyka. Najpierw zakochiwałam się powoli w latach 50' i w rock'n'rollu, by potem uświadomić sobie, że ubrania jakie noszę, odzwierciedlają wspaniale te czasy! To prawdziwe szczęście odnaleźć się w masie i być sobą. Dlatego nie raz pytam siebie: czym jest dla mnie moda? Ta, która się zmienia co sezon? Czasem mam ochotę na inny krój sukienki, który akurat wpasowuje się w aktualne trendy, ale nie wybieram z premedytacją wszystkich modnych rzeczy. Chociaż czasem korci, żeby troszkę szybciej stać się zauważalną, no bo w końcu znanie najnowszych trendów przedstawia nas w roli znających się na rzeczy. Na szczęście rzadko tak mam. I teraz najważniejsze. Porównując modę do muzyki, przed moimi oczami pojawił się obraz gatunków muzyki, których nie znoszę, nie rozumiem, unikam i które wydają mi się płytkie. I obok tego - moda. Moda, która jest taka sama, trafiająca do mas, jak przeboje jednego sezonu, nie wnosząca nic wartościowego w życie ludzi. Oczywiście mam na myśli gonitwę za modą, żeby ktoś nie pomyślał, że jakąś dekadę uważam za mało istotną. Po wysnuciu tego wniosku zrobiło mi się trochę przykro, bo to by znaczyło, że muszę zupełnie odciąć się od masowych wyprzedaży, które godzą w moje myślenie. Jednak po chwili uświadomiłam sobie, że z tych rzeczy można wybrać coś dla siebie, zawsze tak robię, chociaż nie raz kusiło mnie, żeby kupić coś podobającego mi się, ale nie do końca autentycznego ze mną. Raczej nie ulegam takim zachciankom. Nie wiem, czy też zastanawiacie się nad sensem bycia sobą, a bycia modną, czy moda pasjonuje was w jakiś inny sposób. Fajnie by było, gdyby ktoś zainteresowany moimi wywodami, dał temu wyraz w komentarzu, choć zdaję sobie sprawę, że ilość tekstu może na początku przytłaczać. :)
Wczoraj na facebooku InspirAkcji ukazała się moja stylizacja. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia bloga, na którym możecie znaleźć interesujące artykuły!
ja lubie stylizacje z czasow mojej babci i faktycznie teksty i piosenki z tamtego okresu tez do mnie przemawiaja :)
ReplyDeletekawkas.blogspot.com
super blog :)
ReplyDeletejeśli chcesz możemy obserwować :)
Zgadzam się - najważniejsze - niezależnie co robisz, by być sobą :)
ReplyDeleteSuper katanka!